wtorek, 6 stycznia 2015

Prolog

            Oszronione drzewa delikatnie połyskiwały w świetle latarni. Płatki śniegu wolno wirowały na tle czarnego nieba, tworząc cudowny widok. Megan siedziała na parapecie z kubkiem gorącego kakao w dłoniach. Znów nie mogła zasnąć, więc uznała to za doskonały sposób na zabicie czasu. Dopiła napój, wyciągnęła ostatniego papierosa z paczki i zapaliła go. Rano będzie cała przesiąknięta zapachem dymu, ale teraz miała to gdzieś. Jej ciało domagało się nikotyny, a ona zamierzała mu ją dostarczyć. Wiedziała, że to, co robi jest złe, ale pozwalało jej się odprężyć. Jeszcze tydzień temu z niewiadomego powodu chciała rzucić to świństwo, ale ta myśl zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
           
              Spojrzała na zegarek. Była 3:30, a ona dalej tkwiła w tym samym miejscu, w tej samej pozycji. Normalnie za trzy godziny obudziłaby się, ubrała dres i poszła pobiegać. Po powrocie wzięłaby szybki prysznic, złapałaby teczkę i pojechała do biura. Pracowała jako organizatorka przyjęć w największej firmie w mieście, co napawało ją niesamowitą dumą. Pomimo tego, że lubiła swoją pracę, nie mogła znaleźć w sobie siły, żeby opuścić ten przytulny kąt. Miała ochotę wziąć wolne i siedzieć pod kocem przez resztę dnia, ale wzięła już zlecenie, a tym, czego nie lubiła, było niedotrzymywanie terminów i rozczarowanie klientów.


            
            Tym razem trafiła na parę miłych,starszych ludzi, którzy chcieli zorganizować przyjęcie z okazji ich trzydziestej rocznicy ślubu. Uśmiechnęła się na wspomnienie tej dwójki. Po tylu latach razem, wciąż patrzyli na siebie jakby to była ich pierwsza randka. Megan chciała spotkać kiedyś kogoś takiego na swojej drodze, ale jeszcze nie teraz. Teraz liczyła się jej kariera  i to właśnie na niej powinna się skupić.

2 komentarze: