Oszronione drzewa delikatnie
połyskiwały w świetle latarni. Płatki śniegu wolno wirowały na tle czarnego
nieba, tworząc cudowny widok. Megan siedziała na parapecie z kubkiem gorącego kakao
w dłoniach. Znów nie mogła zasnąć, więc uznała to za doskonały sposób na
zabicie czasu. Dopiła napój, wyciągnęła ostatniego papierosa z paczki i
zapaliła go. Rano będzie cała przesiąknięta zapachem dymu, ale teraz miała to
gdzieś. Jej ciało domagało się nikotyny, a ona zamierzała mu ją dostarczyć.
Wiedziała, że to, co robi jest złe, ale pozwalało jej się odprężyć. Jeszcze
tydzień temu z niewiadomego powodu chciała rzucić to świństwo, ale ta myśl
zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
Spojrzała
na zegarek. Była 3:30, a ona dalej tkwiła w tym samym miejscu, w tej samej
pozycji. Normalnie za trzy godziny obudziłaby się, ubrała dres i poszła
pobiegać. Po powrocie wzięłaby szybki prysznic, złapałaby teczkę i pojechała do
biura. Pracowała jako organizatorka przyjęć w największej firmie w mieście, co
napawało ją niesamowitą dumą. Pomimo tego, że lubiła swoją pracę, nie mogła
znaleźć w sobie siły, żeby opuścić ten przytulny kąt. Miała ochotę wziąć wolne
i siedzieć pod kocem przez resztę dnia, ale wzięła już zlecenie, a tym, czego
nie lubiła, było niedotrzymywanie terminów i rozczarowanie klientów.
Tym
razem trafiła na parę miłych,starszych ludzi, którzy chcieli zorganizować
przyjęcie z okazji ich trzydziestej rocznicy ślubu. Uśmiechnęła się na
wspomnienie tej dwójki. Po tylu latach razem, wciąż patrzyli na siebie jakby to
była ich pierwsza randka. Megan chciała spotkać kiedyś kogoś takiego na swojej
drodze, ale jeszcze nie teraz. Teraz liczyła się jej kariera i to właśnie na niej powinna się skupić.
Piknie :)
OdpowiedzUsuńBeauti ;)
OdpowiedzUsuń